Przy okazji wielu różnych epidemii, pandemii i innych wybuchów zarażeń czy to na skalę globalną, czy lokalną, mówi się o tak zwanych „pacjentach zero”. Co to konkretnie oznacz i kim są takie osoby?
- Pacjent zero – często używane pojęcie
- Co oznacza „pacjent zero”?
- Co daje określenie „pacjenta zero”?
- Czy „pacjent zero” to zawsze pierwsza chora osoba?
Pacjent zero – często używane pojęcie
Stwierdzenie „pacjent zero” jest bardzo często używane w mediach przy okazji różnych ognisk chorobowych. Idąc śladem zachorowań, można go określić lub nie, wiele zależeć będzie oczywiście od tego, jak zdążyło rozwinąć się zakażenie i jak wiele osób zostało zarażonych. Nie jest to oficjalny termin medyczny, jednak zdecydowanie może on pomóc w określeniu tego, jak wszystko się zaczęło.
Co oznacza „pacjent zero”?
Pacjent zero to po prostu określenie, które nadaje się pierwszej zidentyfikowanej osobie, która jest nosicielem danej choroby. Zazwyczaj używa się tego pojęcia w momencie, gdy doszło do większego ogniska zakażeń, gdy w krótkim czasie, zachorowało bardzo wiele osób. W takim momencie po prostu szuka się momentu przełomowego, by znaleźć miejsce i czas oraz móc określić, jak bardzo mogło się rozprzestrzenić zakażenie.
Co daje określenie „pacjenta zero”?
Stwierdzenie, kto był „pacjentem zero”, daje całkiem sporo informacji. Przede wszystkim pozwala na określenie tego, kiedy doszło do zarażenia, gdzie i jak wiele osób mogło być narażonych. Pozwala to oczywiście na szybką reakcję, na przykład przez izolację osób mających kontakt z chorym oraz przebadanie miejsca, w którym on przebywał. W ten sposób da się, choć nie zawsze, ustalić, co było rzeczywistym źródłem zakażenia – otoczenie, zwierzęta, pokarm, woda… możliwości jest wiele. Śledząc jednak historię posunięć chorego, możliwe jest dokonanie odpowiednich ustaleń i co za tym idzie, szybkie wygaszenie źródła zakażenia.
Czy „pacjent zero” to zawsze pierwsza chora osoba?
Nie. Określenie to najczęściej używa się przede wszystkim wobec osób, które jako pierwsze przeszły badania pod tym kątem. Nie oznacza to jednak, że jest to pierwsza osoba zarażona, ponieważ nie każdy człowiek reaguje tak samo, bywa też i tak, ze nie trafia z różnych powodów pod opiekę lekarską. Ustalenie kto rzeczywiście był pierwszym ludzkim nosicielem danej choroby, jest niezwykle trudne, czy wręcz niemożliwe.
Widać to zresztą także na przykładzie przekazów medialnych. Do dziś nie ustalono pacjenta zero wirusa w Wuhan i po takim czasie nikt już tego nie zweryfikuje. W Polsce wiele mówiło się o „pacjencie zero” z koronawirusem, jednak dotyczyło to przede wszystkim pierwszej osoby z wykrytym zakażeniem, a nie pierwszej w ogóle, jaka była zarażona w Polsce. W dzisiejszych globalnych czasach, gdy ludzie masowo się przemieszczają, stwierdzenie, kto był pacjentem zero, jest właściwie niemożliwe do ustalenia. Mimo wszystko używa się tego pojęcia bardzo chętnie w celach medialnych, ponieważ zwraca to większą uwagę, często dość niesłusznie piętnując daną osobę.
Pacjent zero brzmi co najmniej jak pierwszy kosmita, który postawił nogę na ziemskim padole, albo coś równie przerażającego. Pamiętam początki pandemii, gdy o tak zwanym pacjencie zero w ciągu kilku minut powstały na internecie memy…
Rzeczywiście brzmi tak, jak jakiś osobnik z filmu science fiction lub z filmu grozy o zombie. Nawet używają takich określeń ale nie sądziłem, że u nas też stosuję się takie określenia… Jestem ciekaw czy „Pacjent zero” jest urażony, jeśli się go tak nazywa.